Rozmowa z Aleksandrem Laskowskim, rzecznikiem prasowym Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina
Jurorzy Konkursu Chopinowskiego podkreślają bardzo wysoki poziom tegorocznej edycji i zastanawiają się, czy to kwestia dodatkowego roku, który młodzi muzycy mogli poświęcić na przygotowanie…
Ten rok z jednej strony pomógł pianistom, bo zyskali dodatkowy czas, ale z drugiej były to trudne miesiące, ponieważ muzycy nie mieli zbyt wielu okazji do grania koncertów. A występy publiczne są istotnym elementem przygotowania materiału. Skąd wysoki poziom? Wydaje się, że renoma niemal stuletniego Konkursu Chopinowskiego jest tak ogromna, że chcą się tu pokazać najlepsi z najlepszych. Uznanie jurorów, nagrody, kariery laureatów, zasięgi medialne, obecność w mediach na świecie, wszystko to przyciąga młodych muzyków.
Dyskusje jurorów podczas tegorocznej edycji miały burzliwy przebieg?
To grono niezwykle mądrych, wspaniałych muzyków o wielkich sercach. Po zakończeniu każdego etapu, gdy musieli odrzucać kolejnych zdolnych pianistów, zapewne nie czuli się komfortowo. Z ocenianiem wiążą się oczywiście wielkie emocje. Tym bardziej, że mówimy o nietuzinkowych osobowościach – w jury zasiadają wybitni artyści. Należy się domyślać, że nie zawsze byli jednomyślni, ale ostatecznie osiągali konsensus.
Wiadomo już, jak duże zainteresowanie budziła tegoroczna edycja na świecie? Ile osób śledziło zmagania pianistów?
Konkurs jest niezwykle popularny, co bardzo nas cieszy. Bilety wyprzedały się w 2019 r. w zaledwie trzy godziny. Wydarzenie śledzili przedstawiciele wszystkich grup wiekowych, od najmłodszych po seniorów. Dostępne były transmisje w mediach, ale też na kanale YouTube. I tu mamy rekordowe wyniki: już same eliminacje oglądało więcej osób niż poprzednią edycję konkursu z 2015 r. Odsłony liczymy w milionach, będziemy te statystyki skrupulatnie podsumowywać. A nie jest to takie proste, bo mamy poza internetem telewizję, radio, ale też Weibo, chińskie medium będące odpowiednikiem YouTube’a. Zebranie wszystkich danych zajmie trochę czasu.
A jaki jest zasięg terytorialny?
Konkurs jest obecny właściwie na całym świecie. Widziałem jedynie jakieś drobne białe plamy w środku Afryki i na obu biegunach. Ale już w wielu innych regionach Afryki wydarzenie było oglądane. Oczywiście bardzo silnie nasycona miłością do Chopina jest Azja, podobnie Europa i obie Ameryki. Zasięg jest bardzo duży.
Pomocne w propagowaniu konkursu były też nowe technologie.
Zdecydowanie tak. Położenie nacisku na bardzo dobrą jakość obrazu i dźwięku, świetna realizacja – wszystko to wspiera oglądalność, ale też cieszy pianistów. Nawet jeśli ktoś zakończył przygodę konkursową w pierwszym etapie, ma piękną pamiątkę i gotowy materiał, by dalej pokazywać się na świecie. Tę jakość docenia nie tylko wielomilionowa publiczność, lecz także fachowcy, muzycy, krytycy muzyczni, specjaliści od technologii. To w dziedzinie klasycznej jest kulturowy ekwiwalent igrzysk olimpijskich, zarówno jeśli chodzi o emocje, jak i o sposób prezentacji.
Organizatorom od początku zależało, by konkurs odbył się przy udziale publiczności. Dlaczego to było tak ważne?
Pandemia pokrzyżowała nam plany, wydarzenie zostało przesunięte o rok. Wszystko po to, by konkurs mógł odbyć się w tradycyjnej formule, w wypełnionej słuchaczami sali Filharmonii Narodowej. To szalenie ważne. W pustej przestrzeni jest zupełnie inna akustyka, ale przede wszystkim muzycy muszą mieć dla kogo grać. Muzyka to forma emocjonalnej wypowiedzi, trzeba mieć do kogo ją skierować. Bardzo istotna jest wymiana energii, interakcje między wykonawcą a odbiorcą. Publiczność wpływa na interpretację, współkształtuje wykonanie, uskrzydla artystów. Jesteśmy z naszych słuchaczy bardzo dumni. Słuchają w wielkim skupieniu, dyskutują, część patrzy w nuty. Kochają Chopina do szaleństwa. To widać także po tym, ile osób czeka na wejściówki, biwakując pod Filharmonią od wczesnych godzin rannych. To budujące.
Ile osób pracowało przy organizacji tegorocznej edycji?
Nie potrafię podać konkretnej liczby. Bardzo wiele – jurorzy, wszyscy pracownicy Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, pracownicy telewizji, radia, Filharmonii Narodowej, bileterzy, zespół przygotowujący gazetę konkursową, informatycy, graficy, kierowcy, którzy wożą jurorów... Mamy też wreszcie bogate grono wolontariuszy. To są fantastyczni młodzi ludzie, którzy postanowili to wielkie święto pianistyki spędzić razem z nami. Wiele osób było zaangażowanych w ten projekt.
Następny Konkurs Chopinowski planowany jest za cztery czy za pięć lat?
Planujemy wrócić do tradycyjnego rytmu konkursowego, co oznacza, że kolejna edycja powinna się odbyć w 2025 r.