18. edycja Konkursu Chopinowskiego przeszła do historii. Tegoroczna odsłona była wyjątkowa ze względu na poziom pianistów i ogromną liczbę wybitnych indywidualności, które zdecydowały się wziąć udział w zmaganiach. Ale wyjątkowe było też podejście jurorów.
W konkursie wystartowało wielu bardzo młodych pianistów. Co ciekawe, zaprezentowali doskonały warsztat i niezwykłą biegłość pianistyczną. Aż trzech 17-latków dostało się w tym roku do finału: J J Jun Li Bui z Kanady, reprezentująca Rosję i Armenię Jewa Gieworgian i Hao Rao z Chin. Technicznie nie ustępują starszym kolegom, mimo że dzielą ich od nich lata ćwiczeń.
Sprawność dzisiejszych pianistów jest wyjątkowa. Grają szybciej niż ich poprzednicy, pokonują bezbłędnie karkołomne wręcz przebiegi utworów. Zdarza się czasem, że te popisy przysłaniają to, co niezwykle istotne – głębię, liryzm i śpiewność. Ale nie zawsze. Wielu z nich jest w stanie jednocześnie rozsmakować się w pięknie melodii i znaleźć miejsce dla ciszy w muzyce.
Czasem problemem bywa wyłamywanie się z chopinowskiej tradycji. Pokolenie dzisiejszych pianistów jest nastawione na indywidualizm. Młodzi ludzie są wychowywani w bardziej swobodnej atmosferze i nauczeni wyrażania siebie, swoich emocji. Ogromna pokora wobec oryginału i pewna zachowawczość, w której wyrastali ich poprzednicy, ustępuje miejsca jednostkowemu spojrzeniu na materię dźwiękową i interpretację dzieła.
Zdarza się, że ktoś pójdzie o krok za daleko. Trudno jest wytyczyć jasną granicę i wskazać, do którego momentu wykonanie jest akceptowalne, a kiedy zaczyna być obrazoburcze. Na pewno nie do przyjęcia są jednak nonszalancja i brak szacunku do kompozytora przejawiające się zmianami w tekście. Niektóre wykonania balansują na granicy, co w historii konkursu prowadziło już do rozłamów w jury. Warto choćby wspomnieć kontrowersyjny występ Ivo Pogorelića w 1980 r.
Zazwyczaj oceniający dość ostrożnie podchodzili do nowatorskich wykonań, stawiając na promowanie „właściwego” stylu wykonawczego, co było wszak celem powstania konkursu. Jego pomysłodawca prof. Jerzy Żurawlew chciał ukrócić interpretacje uczniów Chopina, które zniekształcały styl mistrza. Dotychczas nadmierna swoboda była niezbyt mile widziana. Takie zachowawcze podejście nazwano akademickim. Wywoływało ono czasem bunt publiczności, która lubi ekstrawagancję na scenie i nie zawsze godziła się z werdyktem jurorów.
W tym roku oceniający pozwolili sobie na większą swobodę, wykazując się otwarciem na nowe propozycje. Nie odrzucali z założenia pianistów eksperymentujących i poszukujących. Nagrodzono osoby, które wyłamywały się z konwenansów, jak choćby Alexander Gadjiev, reprezentant Włoch i Słowenii (druga nagroda), czy Martin García Garcia z Hiszpanii (trzecia nagroda). Pytanie, w jakim kierunku pójdą wykonania przyszłości – czy górę weźmie pokora, dbałość o jakość dźwięku, kultura i prostota, odczytywanie muzyki Chopina w sposób tradycyjny czy nowatorskie podejście do prezentacji chopinowskich kompozycji?
Podsumowując tegoroczną edycję, nie sposób nie wspomnieć o wysypie talentów, jakie pojawiły się na scenie Filharmonii Narodowej. Do każdego etapu przechodziło więcej osób niż przewidywał regulamin. Wielu świetnych pianistów nie zdołało wejść do finału, mimo że prezentowali doskonały warsztat, niezwykłą wrażliwość i muzykalność. Jury miało w tym roku naprawdę niełatwe zadanie.
Był to też niewątpliwie sukces ze względu na szeroki rezonans konkursu wśród słuchaczy. Bilety do Filharmonii Narodowej rozeszły się na pniu. Pod budynkiem każdego dnia koczował tłum ludzi z nadzieją, że uda się kupić wejściówkę lub przejąć bilet od kogoś, kto nie zostanie na przesłuchaniach do końca. Mnóstwo osób oglądało transmisje internetowe i telewizyjne. Zainteresowanie melomanów wciąż rosło, kolejne dni przynosiły rekordowe odsłony. I tak np. występy drugiego etapu wyświetlono około 7,3 mln razy, czyli o prawie 2 mln razy więcej niż po pierwszym etapie. Co ciekawe, aż 45 proc. odbiorców stanowili Japończycy. Konkurs był oglądany chętnie także w Korei Południowej, Polsce i USA.
Kolejna odsłona zmagań pianistów już za cztery lata. Zapewne część artystów, szczególnie tych młodszych, powróci do Warszawy na następną edycję. Ten rok przyniósł melomanom wiele wzruszeń i niezwykłych przeżyć. Wszyscy liczą, że emocji nie zabraknie również podczas
19. edycji.